- Niebezpieczne pułapki dosłownego tłumaczenia
- Ton ma znaczenie – dużo bardziej niż myślisz
- Uważaj na nazwy, które brzmią niezręcznie
- Niewerbalne faux pas – gdy gesty mówią za dużo
- Mail, który może dużo namieszać
- Intuicja to za mało – poproś fachowca o korektę
Spotkanie z zagranicznym klientem, negocjacja ważnej umowy, szybki mail do partnera z drugiego końca świata, a może prezentacja na Zoomie dla zespołu z pięciu różnych krajów? W takich sytuacjach język jest nie tylko środkiem komunikacji – to pole minowe i narzędzie, które może tak pomóc, jak i bardzo zaszkodzić. Jak uniknąć językowego faux pas, które może popsuć relację, wprowadzić zamieszanie albo po prostu wprawić drugą stronę w zakłopotanie? Poznaj kilka typowych pułapek i sprawdzonych sposobów, jak w nie nie wpaść.
Niebezpieczne pułapki dosłownego tłumaczenia
Tłumaczenie słowo w słowo to klasyk wśród językowych wpadek – i, niestety, wciąż jest to bardzo częste. Tymczasem idiomy, powiedzenia czy utarte zwroty rzadko dają się w taki sposób przełożyć. Gdy nie znasz znaczenia frazeologizmu, ryzykujesz niezrozumieniem, a nawet ośmieszeniem. W razie wątpliwości lepiej sięgnąć po prostszy komunikat – tłumaczenie to nie tylko przenoszenie treści słowo po słowie, ale i jego znaczenia w odpowiednim kontekście. Przykład: polskie trzymam kciuki przetłumaczone na angielski jako keep the thumbs będzie niezrozumiałe, bo anglosasi przecież… krzyżują palce (fingers crossed).
Ton ma znaczenie – dużo bardziej niż myślisz
W komunikacji międzynarodowej liczy się nie tylko to, co mówisz, ale i jak to robisz. Ton, forma i sposób zwracania się do drugiej osoby mogą zupełnie zmienić odbiór Twojej wiadomości. To, co w Polsce uchodzi za rzeczowe i profesjonalne, w Japonii może być uznane za chłodne, a w Wielkiej Brytanii – wręcz nieuprzejme. W Niemczech e-mail biznesowy bez zwrotu grzecznościowego na początku szybko zostaje odebrany jako brak szacunku – klasyczne językowe faux pas. Dlatego warto znać lokalne normy i dostosować się do sytuacji.
Uważaj na nazwy, które brzmią niezręcznie
Wprowadzasz produkt na nowy rynek? Upewnij się, że jego nazwa nie znaczy w lokalnym slangu czegoś, czego wolałbyś nie reklamować. W międzynarodowej komunikacji znaczenie słów potrafi zaskoczyć – niestety nie zawsze pozytywnie. To, co w jednym języku brzmi neutralnie, w innym może mieć niepożądane, śmieszne albo wręcz obraźliwe znaczenie. Czasem wystarczy drobne podobieństwo dźwiękowe, by nadszarpnąć wizerunek marki. Dlatego przed startem kampanii powinno się zrobić analizę językowo-kulturową. W perspektywie tak szeroko zakrojonych działań międzynarodowych jest to niewielki koszt, a może uchronić przed naprawdę dużą wpadką.
Niewerbalne faux pas – gdy gesty mówią za dużo
Nie trzeba nic mówić, żeby popełnić gafę – czasami wystarczy jeden niefortunny gest. Kciuk w górę, który w Polsce znaczy „ok”, w niektórych krajach (jak Iran czy Grecja) może zostać odebrany jako bardzo obraźliwy. Podobnie ze wskazywaniem palcem – w Chinach, Japonii czy na Filipinach to zachowanie niegrzeczne, a w niektórych krajach Afryki wręcz agresywne. W komunikacji biznesowej liczy się nie tylko to, co mówimy, ale też to, co pokazujemy. Niewerbalne faux pas potrafi popsuć atmosferę szybciej niż kiepski dowcip – warto więc wcześniej sprawdzić, jak czytać i kontrolować mowę ciała za granicą.
Mail, który może dużo namieszać
Mail w obcym języku to pozornie prosta forma kontaktu, ale bardzo łatwo tu o językowe faux pas. Wystarczy niefortunny zwrot grzecznościowy, zbyt sztywny ton albo przeciwnie – zbyt swobodny, by wypaść nieprofesjonalnie. Kompromitujące mogą być też błędy ortograficzne czy stylistyczne. Czasem jedno słowo potrafi zmienić cały wydźwięk wiadomości. Jeśli nie masz pewności co do poprawności, skonsultuj treść z native speakerem albo przynajmniej użyj sprawdzonego narzędzia do korekty.
Intuicja to za mało – poproś fachowca o korektę
W codziennej komunikacji można polegać na wyczuciu, ale przy ważnych materiałach – ofercie biznesowej, ważnej prezentacji, raporcie – już nie. Nawet jeśli dobrze znasz język, możesz nie wyłapać niuansów albo subtelnych błędów. Dlatego zawsze warto poprosić o korektę kogoś, kto jest w tym zakresie specjalistą – najlepiej native speakera z doświadczeniem w danej dziedzinie. Taka współpraca to inwestycja w wiarygodność, a w biznesie każdy szczegół ma znaczenie.