Przejdź do treści
Biuro tłumaczeń OMERO » Blog » Anglicyzmy - korzyści i zagrożenia dla polskiego języka

Anglicyzmy w polskim – kiedy są akceptowalne, a kiedy przeszkadzają?

    Słowa kluczowe:

    Język angielski stał się nieodłącznym elementem codziennej komunikacji, zwłaszcza w internecie, pracy, marketingu i świecie nowych technologii. Anglicyzmy wkradają się do polszczyzny coraz szybciej, a wychowywanie się w świecie filmów, gier i aplikacji online tylko ten proces przyspiesza. Przejmujemy słowa, które bywają wygodne, trafne albo po prostu modne. Czasem lepiej oddają sens nowych zjawisk, czasem wypełniają lukę, gdy brakuje określenia. Jednak czy każde zapożyczenie z języka angielskiego jest rzeczywiście potrzebne? Gdzie kończy się praktyczność, a zaczyna przesada?

    Czym właściwie są anglicyzmy? Definicja

    Anglicyzmy to nic innego jak słowa, zwroty lub konstrukcje gramatyczne zapożyczone z języka angielskiego albo na nim wzorowane. Anglicyzmy w języku polskim mogą być tłumaczone dosłownie lub używane w oryginalnej formie. Niektóre z nich tak się zadomowiły, że nawet nie zdajemy sobie sprawy z ich pochodzenia, z kolei inne brzmią zupełnie obco i najczęściej to one budzą opór. Zapożyczenia z angielskiego często pojawiają się w dziedzinach takich jak IT, biznes czy popkultura. Spotykamy je na każdym kroku – od reklam po rozmowy na Messengerze. Ale ich obecność nie zawsze jest neutralna!

    Anglicyzmy w języku polskim – skąd wzięła się ich popularność?

    Zastanawiasz się nad tym, dlaczego zapożyczenia z języka angielskiego pojawiają się w polskim w tak dużej ilości? To dość proste. Świat jest dziś globalną wioską, a angielski – językiem międzynarodowej komunikacji. Angielskie słowa pojawiają się niemal wszędzie, najczęściej w kontekście nowych technologii, trendów czy kultury masowej. Anglicyzmy często brzmią nowocześniej i są „na czasie”, więc używając ich, łatwo nadać rozmowie lekkości albo odwrotnie – profesjonalizmu. Jednak nie zawsze chodzi o modę – czasem po prostu brakuje polskiego odpowiednika. Wtedy są one naturalną reakcją na to, co nowe.

    Kiedy zapożyczenia z angielskiego są akceptowalne?

    Nie wszystkie anglicyzmy w języku polskim budzą sprzeciw. W wielu sytuacjach są wręcz potrzebne i w pełni akceptowalne. Szczególnie wtedy, gdy mówimy o nowych technologiach czy zjawiskach, które wcześniej nie miały w polszczyźnie odpowiedników. Najczęściej spotykamy je w takich obszarach, jak:

    • specjalistyczne terminy IT (chip, software),
    • marketing i zarządzanie (logo, branding),
    • biznes (biznesmen, start-up),
    • nowe zjawiska technologiczne i medialne (streaming, podcast, vlog),
    • moda i uroda (jeansy, peeling),
    • codzienność (ranking, market, weekend),
    • żywność (chipsy, grill, popcorn).

    Gdy angielskie słowa w języku polskim przeszkadzają

    Problem zaczyna się wtedy, gdy zapożyczenia z języka angielskiego pojawiają się bez potrzeby – kiedy mamy własne, precyzyjne określenie, a mimo to sięgamy po modne słowo. Albo wtedy, gdy nowe zwroty zbyt agresywnie wypierają polskie sformułowania. Razi też nadużywanie anglicyzmów i niepotrzebne mieszanie języków w jednej wypowiedzi. Takie zestawienia często utrudniają komunikację i sprawiają, że całość brzmi nienaturalnie. Zdarza się też, że tworzą sztuczny dystans między rozmówcami. Zapożyczenia mają sens tylko wtedy, gdy naprawdę wzbogacają język i wynikają z rzeczywistej potrzeby, nie chwilowej mody.

    Anglicyzmy – przykłady wyrazów zadomowionych

    Niektóre anglicyzmy w języku polskim przeszły proces pełnego oswojenia. Zapożyczeń z języka angielskiego, takich jak komputer, internet czy serwis, dziś nikt już nie uznaje za obce. Mało tego – w słownikach języka polskiego funkcjonują jako pełnoprawne słowa. Przykłady anglicyzmów pokazują, że język nieustannie się rozwija i dostosowuje do nowych realiów. Po latach trudno już rozpoznać, że dane słowo przyszło z zewnątrz. Część wyrazów i sformułowań została spolszczona pod względem pisowni i wymowy, co dodatkowo zaciera ich zagraniczne pochodzenie. Wiele podlega też dziś polskim zasadom odmiany.

    Czy zapożyczenia z angielskiego niszczą język polski?

    To pytanie pojawia się często w dyskusjach o anglicyzmach – bywa też zarzutem podnoszonym przez zwolenników czystości języka. Odpowiedź jednak nie jest jednoznaczna. Zapożyczenia z angielskiego mogą wzbogacać polszczyznę, jeśli są wprowadzane rozsądnie i świadomie. Anglicyzmy pomagają nazwać nowe zjawiska i ułatwiają komunikację międzynarodową. Ze względu na to, że język jest tworem żywym, kształtowanym przez użytkowników, nie da się ich uniknąć. Problem zaczyna się wtedy, gdy angielskie słowa w języku polskim zastępują rodzime wyrazy bez potrzeby lub gdy tworzą niepotrzebny chaos albo dystans międzypokoleniowy, którego można uniknąć, używając już istniejących słów.

    Jak świadomie korzystać z zapożyczeń z angielskiego?

    Świadome podejście do anglicyzmów nie musi być trudne. Tego rodzaju zwroty w języku polskim były, są i będą, wystarczy zadbać, by nie stały się przesadą. Dobrą praktyką jest sprawdzenie, czy istnieje polski odpowiednik i czy nie brzmi on lepiej w danym kontekście. Nie wszystkie zapożyczenia muszą nas razić – ważne jest to, jak wybieramy anglicyzmy. Przykładami rozsądnego podejścia są słowa, które wzbogacają język. W naturalny sposób wpisują się one w jego rozwój. Z tego powodu dobrze jest stosować angielskie słowa w języku polskim tylko tam, gdzie naprawdę prowadzą one do poprawienia komunikacji.